Już nie ma dzikich plaż?
Są. Szczęśliwie dla nas jedna z nich to ta między Mrzeżynem, a Pogorzelicą. Obraz linii brzegowej Pomorza Zachodniego skłania do refleksji nad tym, czy nie zapomnieliśmy o ważnym słowie „równowaga”.
„Adwentowy przemarsz św. Józefa” to odbywające się od kilku lat rekolekcje dla mężczyzn, w czasie których uczestnicy wędrują plażą ze Świnoujścia do Mrzeżyna. Warto wspominać o tej inicjatywie choćby dlatego, że inicjatorem i organizatorem jest Aleksander Banaszak, mrzeżynianin i prezes naszego Stowarzyszenia. Oprócz wartości duchowych, Przemarsz jest również okazją do wędrówki stukilometrowym odcinkiem plaży i na tym chciałem się skupić.
Wędrując od Gazoportu, po ujście Regi obserwujemy zmienność wybrzeża. Od szerokich, świnoujskich plaż, o niskich wydmach porośniętych łanami słonolubnej honkenii piaskowej, przez urwiste klify Wolińskiego Parku Narodowego. Zmienia się barwa wydm, materiał, który je tworzy, rośliny na nich rosnące, w tym drzewa, które obsuwając się na oderwanych fragmentach gruntu nadal walczą o przetrwanie.
Zmienia się piasek pod stopami. Bywa miękki jak mąka, utrudniając swobodny marsz. W okolicach Międzywodzia tworzą go grubsze frakcje, nieco przypominające żwir. Zdarzają się fragmenty plaży kamienistej, a momentami wręcz skaliste odcinki, trudne do pokonania.
Przekroczenie wrót sztormowych na kanale Liwka między Niechorzem, a Pogorzelicą, otwiera szerokie plaże o delikatnym piasku. Choć trudno w to uwierzyć, trzydniowa wyprawa nie tyle uspokaja, co zaskakuje dynamiką linii brzegowej.
Stukilometrowy odcinek plaży jest niemal całkowicie placem budowy. Zabudowa powstaje tuż za linią wydm, miejscowości zlewają się w jeden pas rozciągnięty wzdłuż całego wybrzeża. W Międzyzdrojach, Dziwnówku, Pobierowie potężne inwestycje zdominowały krajobraz. Kilkupiętrowe bloki zbudowane niemal na plaży, czy też molochy, takie jak słynny Hotel Gołębiewski, opierający się niemal o klifowe wybrzeże.
Dzikie odcinki są raptem trzy. Kilka kilometrów między Świnoujściem a Międzyzdrojami, pas Wolińskiego Parku Narodowego oraz odcinek plaży między Pogorzelicą a Mrzeżynem.
Mrzeżyno, po latach zamknięcia związanym z licznymi jednostkami wojskowymi, ma obecnie swój czas. Od kilku lat, kameralna miejscowość, zamienia się w nowoczesny kurort. Powstają inwestycje liczące po kilkaset miejsc noclegowych. Mierzeja pomiędzy Reskiem a Bałtykiem, w zasadzie, została zabudowana w całości. Duże inwestycje to, oczywiście oprócz pieniędzy ze sprzedaży gruntów, większe podatki zasilające budżet gminy. Powstające obiekty to również miejsca pracy, nie tylko dla mieszkańców. Zmienia się infrastruktura (powoli, ale jednak), klimat, ale także natura ulegająca presji deweloperskiej i turystycznej. Czy nie jest to działanie krótkowzroczne?
Mrzeżyno potrzebuje doinwestowania, wymiany chodników, dróg, promocji. Pytanie jednak, jaką decyzję podejmiemy co do kierunku rozwoju. Opcje mamy dwie: albo riwiera pełna wielopiętrowych apartamentowców, albo miasteczko na kształt bornholmskiego Nexo. Duńska wyspa znana jest kameralnego klimatu, małych kafejek, pięknej zabudowy. Czy nie jest to ciekawa wizja?
Wydaje się, że obecnie Wyspa Mrzeżyno osiągnęła pełne nasycenie nową zabudową. Możliwe są kolejne inwestycje na terenach już zurbanizowanych, parcie w głąb lądu lub przekroczenie ujścia Regi. Jednak czy warto, by zewnętrzni inwestorzy, szukający możliwości budowy wielopiętrowych apartamentowców na nadmorskich terenach, zajęli również zachodnią część Mrzeżyna?
Co z tego, że będziemy mieli ogromną bazę noclegową, jeśli nikt nie będzie chciał przyjeżdżać? Bo nie będzie po co. W Mrzeżynie nie potrzebujemy nowych atrakcji przyciągających turystę. Trochę niechcący i nie do końca z własnej woli mamy ekskluzywną, niemal niespotykaną na wybrzeżu propozycję: wielką połać lasu, nieuregulowaną rzekę, jezioro i dziką plażę.
Dr Andrzej Kruszewicz w książce „Planeta Bałtyk” (wyd. Słowne 2021 r.) pisze: „Znacznie niebezpieczniejsze dla morskiej przyrody niż turyści na plaży są działania deweloperów chcących zagospodarować każdy metr atrakcyjnego terenu. Infrastruktura turystyczna dynamicznie rozwija się na całym wybrzeżu, a hotele powstają w bliskim sąsiedztwie wydm. Dla potrzeb turystyki wykorzystuje się również dzikie przyrodnicze siedliska, takie jak trzcinowiska w rejonie Zatoki Puckiej. Jeśli rozwój turystyki pozostanie niekontrolowany i będzie nadmiernie niszczyć środowisko, to zagrozi jej samej, ponieważ ruch turystyczny w obszarach przyrodniczo zdegradowanych nie istnieje.”
Niech ten cytat pozostanie czymś, co warto przemyśleć.
Michał Ostrowski
Dodaj komentarz
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!