Po co tu ludzie przyjeżdżają?
Jakie jest nasze pierwsze skojarzenie gdy myślimy o Chorwacji? Prowansji? Czy jadąc do Zakopanego jedziemy w góry, czy do gabinetu figur woskowych? Gdzie u nas w Mrzeżynie i Rogowie szukać tego co dla nas najbardziej charakterystyczne?
Tak postawione pytania wydają się banalne, prawda? Jednak odpowiedź na nie jest jednoznaczna i prosta.
W sezonie letnim cały pas polskiego wybrzeża zmienia się w jeden wielki jarmark. Nie brakuje rollofrytek, tanich książek, kapeluszy, kółek pływackich, muszelek z egzotycznych mórz i namiotów z tanią chińszczyzną. Królują kebaby, pizzernie i wakacyjne wyjazdowe sklepiki znanych marek. To specyfika niemal każdej nadmorskiej miejscowości.
Samorządy prześcigają się w atrakcjach, parkach rozrywki, festynach, festiwalach i iventach wszelkiej maści mających zaspokoić gusta wszystkich. Czym jeszcze zaskoczyć turystów? Zaszokować, przykuć uwagę, zachęcić do przyjazdu!
Zdajemy się zapominać, że turyści przyjeżdżają do nas NAD MORZE, a nasze morze jest takie a nie inne… Jakby było nam wstyd… Stąd pewnie wszelkiej maści „Ibizy”, „Malibu”, czy inne lokale, które swoimi nazwami nawiązują do ciepłych mórz i oceanów.
Mam złe wieści. Bałtyk ciepły nie jest i nigdy nie będzie.
Warto rozejrzeć się wokół i zaakceptować nasz region takim jakim jest naprawdę i takim właśnie pokazać go naszym gościom.
Mieszkamy nad morzem północnym. W klimacie umiarkowanym. Bałtyk jest chłodny i wietrzny, za to południowe jego wybrzeże ma jedne z najpiękniejszych plaż świata.
Pół roku to dla nas wilgoć, wiatr i sztormy. Nawet śnieg nie leży tak jak gdzie indziej, ponieważ zimą, jak na ironię, morze działa jak grzejnik. Mieszkamy na północy, jesteśmy ludźmi północy, może więc warto pokazać się przyjeżdżającym właśnie z tej strony.
Piękne, szerokie plaże. Imponujące jesienne i wiosenne sztormy. Kompleks leśny wraz z jedną z nielicznych na wybrzeżu dzikich plaż.
Niezaprzeczalnym atutem Mrzeżyna jest port. I to nie byle jaki. Pięknie umiejscowiony, wyremontowany i od lat cieszący się rosnącą popularnością. I to właśnie w porcie znajdziemy znakomity przykład tego co w nadmorskich miejscowościach najbardziej istotne.
Pan Mirosław Gurgul, jak sam mówi, pływać już nie musi, ale lubi. Jest właścicielem jednego z najładniejszych kutrów mrzeżyńskiego nabrzeża. Gdy wraca z połowu, daje donośnie znak, że jest już w główkach portu. Cumuje naprzeciwko smażalni prowadzonej przez małżonkę i wśród zgromadzonego tłumu obrabia rybę, by pełną skrzynkę zanieść prosto na kuchnię. To jeden z najciekawszych i najpiękniejszych widoków jakie można zobaczyć w czasie wakacji w Mrzeżynie. Zwyczajna i prosta czynność, dla nas mieszkańców tak pospolita, z pewnością będzie wspominana przez długie zimowe wieczory w Poznaniu, Wrocławiu, czy czeskiej Pradze.
Baseny, parki rozrywki, pizzernie, mini muzea mogą być w każdym miejscu w Polsce. Port z rybakami? Tylko nad morzem.
Michał Ostrowski
Dodaj komentarz
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!